Wycinki lasów, pożary, zmniejszenie ilości zwierząt – dramat ekologiczny pogłębia się coraz bardziej.
Nie można już cofnąć zmian, które zaszły w naszym klimacie, można jednak próbować ograniczać negatywnie zachowania i działania, które niszczą naturalne środowisko i mają wpływ na nasze zdrowie.
Najnowsze dane powinny nas zaniepokoić i zmusić do dbania o „zielone płuca świata”, którymi są nazywane lasy. W 2021 r. rekordowe pożary lasów na Syberii i wycinanie lasów Amazonii spowodowały, że świat stracił ponad 253 tys. km2 lasów – to tyle ile wynosi 81 proc. powierzchni Polski.
Często nasze podejście do tego informacji powoduje wzruszenie ramion i myślenie, że ta sprawa nie dotyczy przecież nas bezpośrednio. Takie spojrzenie jest bardzo mylące. Pomimo, że Amazonię od Polski dzielą tysiące kilometrów, a Syberia leży na innym kontynencie, to wskaźnik utraty drzew i wciąż rosnąca liczba pożarów powoduje zmiany klimatyczne w Polsce i na świecie. Jego skutkiem jest również smog, którego często nie widać, a realnie wpływa na nasze zdrowie.
Szereg działań, będących wynikiem aktywności człowieka wskazuje na to, że w przyszłości raczej nie będzie można liczyć na amazońskie lasy pod kątem do wchłaniania dwutlenku węgla.
Dziś znaczna część Puszczy Amazońskiej emituje więcej CO2 niż jest w stanie pochłonąć. Od lat 70 tereny lasów tropikalnych zmniejszyły się o 18%, głównie z powodu poszerzania obszarów dla hodowli bydła oraz pożarów, które w ubiegłym roku były najgroźniejszymi od 2007 roku.
W kwietniu i czerwcu tego roku potężne pożary dotknęły również lasy syberyjskie. W wyniku trwającej wojny, zabrakło w Rosji wsparcia z powietrza, bo samoloty bombardują ukraińskie tereny, zamiast gasić pożar. Ogień, największą powierzchnię lasów zniszczył w Czukotce 29 053 ha oraz w Jakucji 39 570 ha.
Nie lepiej sytuacja wygląda w USA. Zagrożenie pożarowe w Kalifornii trwa już tam cały rok. W Australii sezon pożarowy 2019–2020 był najtragiczniejszym w historii. Łącznie ogień strawił więcej niż połowę Polski tj. ok. 17 milionów hektarów lasów i buszu.
Ogień objął swoim zasięgiem wilgotne lasy w stanie Queensland, uznawane za jedne z najstarszych lasów deszczowych świata oraz wiele cennych przyrodniczo obszarów, parki narodowe i lasy eukaliptusowe. Ponadto, według szacunków w pożarach w Australii zginęło co najmniej 1,25 miliarda dzikich zwierząt.
Naukowcy z różnych części świata mówią głośno o sposobach w zapobieganiu tak katastrofalnym pożarom w przyszłości. Pierwszym jest zakaz wyrębu drzew w lasach wilgotnych oraz ich zalesianie. Kolejnym ochrona lasów rodzimych i zmniejszenie pozyskiwania drewna leśnego. Zachowanie różnorodności biologicznej wpływa pozytywnie na środowisko i pozwala żyć wielu gatunkom zwierząt. Ostrzegają również, że wycinka nie jest rozwiązaniem, a nawet powiększa niebezpieczeństwo, pożary łatwiej mogą wówczas dotrzeć do miast i wsi.
Ekolodzy i eksperci podkreślają, że wyrąb lasów jest błędem, który może nas wiele kosztować. Od połowy XIX w. średnia temperatura atmosfery Ziemi stale się zwiększa i ma wpływ na nasze zdrowie, niewydolność oddechowa, choroby nowotworowe, obniżenie odporności naszego organizmu, astmę, choroby układu krwionośnego i serca.
Nowe regulacje UE oraz deklaracje przedstawicieli 141 krajów na szczycie klimatycznym ONZ w Glasgow w listopadzie o zaniechaniu masowych wyrębów do 2030 r. miały zapobiec wycinkom lasów i zmierzać w kierunku poprawy jakości powietrza, którym każdy z nas oddycha codziennie przez 24 godziny na dobę.
W Polsce również trwa masowa wycinka drzew w lasach i pożary, których suche poszycie jest bardzo „wrażliwe” na działania człowieka.
Za 90 proc. pożarów lasów odpowiada właśnie ludzka nieostrożność i często my sami przyczyniamy się do tego, że ogień niszczy nasze „zielone płuca”. Dodatkowo, pożary wzmaga masowa wycinka drzew i fakt, że nowe nasadzenia poprzez zmiany klimatyczne nie przyjmują się w 35%.
Masowe wypalanie traw albo umyślne podpalenia jest często przyczyną pożarów. Wypalanie jest zabronione i zagrożone karą grzywny, a nawet karą pozbawienia wolności. Spalanie suchej trawy nie użyźnia gleby i nie powoduje szybszego wzrostu roślinności. Wręcz przeciwnie – powoduję tylko emisję trujących substancji do atmosfery. Nie chcemy i nie zdajemy sobie sprawy, że tego typu działanie jest wymierzone w nas. Stężenie najbardziej szkodliwych dla zdrowia cząsteczek PM2,5 jest w Polsce najwyższe w całej Unii Europejskiej. Polskie powietrze składa się przede wszystkim z tlenków węgla, azotu i siarki oraz najbardziej szkodliwych pyłów PM10 i PM2,, a także benzopirenu. Każda kolejna utrata roślinności i drzew zwiększa substancje szkodliwe dla naszego zdrowia.
Rozpalanie ognisk w miejscach do tego nie przeznaczonych oraz palenie papierosów, szczególnie w porach suchych jest oznaką naszej niskiej świadomości ekologicznej, bo każdy pożar to również swoisty dramat ginących gatunków zwierząt, które żyją najczęściej na nieużytkach rolnych, łąkach i w lasach.
Giną mrówki, które są uważane za czyścicieli ziemi, jedna kolonia niszczy do 4 mln szkodliwych owadów rocznie, a dzięki temu, że zjadają resztki roślinne i zwierzęce, ułatwiają rozkład masy organicznej oraz wzbogacają warstwę próchnicy. Giną również inne owady, pszczoły, osy, trzmiele, motyle, które biorą udział w rozmnażaniu kwiatów i innych roślin. Ofiarami podpalaczy są także ślimaki i żaby których populacje maleją w zastraszającym tempie oraz gatunki, które są pod ochroną, m.in. krety, nornice, badylarki, ryjówki i inne drobne gryzonie i płazy. Śmierć w płomieniach czyha też na zające, lisy, borsuki, norki, kuny oraz ptaki i ich gniazda. Dotyczy to też zwierząt, takich jak sarny, jelenie czy dziki. Giną również zwierzęta domowe, które tracą orientację w dymie i ulegają zaczadzeniu.
Odbudowa ekosystemu po pożarze trwa nawet kilkadziesiąt lat.
Wiele populacji stanęło na krawędzi wymarcia i mogą zniknąć z powierzchni Ziemi już w ciągu najbliższych kilku lat. W tej chwili na świecie zagrożonych jest już około 500 tys. zwierząt i 500 tys. owadów. Znaczące ilości dymu pożarowego zawierającego trujące dla ludzi i zwierząt związki chemiczne doprowadzi nas do gigantycznej katastrofy i masowego wymierania. Czynnikiem, który najbardziej wpływa na spadek populacji dzikich zwierząt, jest fakt, że to głównie od nas zależy czy nasza planeta ma szanse przetrwać, a my razem z nią, bo, to właśnie w wyniku ludzkiej działalności i uwalnianiem do atmosfery nadmiernej ilości dwutlenku węgla oraz zmniejszeniem powierzchni lasów (ich wycinka i pożary) następuje degradacja naszej Ziemi.
Pamiętacie przepowiednie MJ:
Źródło:
www.wwf.pl
www. swiatoze.pl
www.klimat.rp.p