Wyobraź sobie.
Masz pomysł. Świetny, świeży, może nawet „zmieniający świat”. Zakładasz startup. Tworzysz logo, robisz pitcha, piszesz manifest, szukasz inwestora. Ludzie z twojego LinkedIna klikają „Super!” pod postem o nowym rozdziale życia.
Mija rok.
Masz produkt, masz zespół.
Nie masz klientów.
Masz stres, masz kredyt.
Nie masz życia.
I powoli zdajesz sobie sprawę, że ta przygoda, która miała wynieść Cię na szczyt, właśnie rozbija się o rzeczywistość.
Brzmi znajomo? Dla 9 na 10 startupów to nie fantazja – to finał.
Statystyka jest brutalna
Według danych CB Insights, najczęstsze powody upadku startupów to:
-
Brak rynku (42%) – czyli… nikt tego nie potrzebuje.
-
Brak pieniędzy (29%) – kasa się kończy szybciej niż optymizm.
-
Zły zespół (23%) – świetni ludzie, ale nie razem.
-
Kiepski produkt (17%) – albo technologia wyprzedziła użytkownika, albo odwrotnie.
-
Przeciwnik był szybszy (19%) – nie jesteś sam na boisku.
Ale to tylko wierzchołek lodu. Pod spodem są emocje, chaos, ego, wypalenie i błędne decyzje podejmowane pod presją.
Dlaczego naprawdę upadamy?
1. Bo zakochaliśmy się w pomyśle, a nie w problemie
Zbyt wiele startupów powstaje dlatego, że founder ma wizję. Tymczasem to, co się naprawdę liczy, to czy rozwiązuje ona czyjś realny ból. Nie swój – cudzy.
Nie produkt ma być genialny. Problem musi być palący.
2. Bo budujemy coś, zanim sprzedamy to chociaż raz
Startupy często idą w „produkt idealny”, zanim w ogóle dowiedzą się, czy ktoś zapłaci za wersję prymitywną.
Zamiast MVP – mamy MVFB: Minimum Viable Founder Burnout.
3. Bo zespół to nie kumple, tylko układ odpornościowy firmy
Zgrany zespół to nie ludzie, którzy się lubią. To ludzie, którzy potrafią przetrwać konflikt, presję i niepewność. Startup rozwala się szybciej od środka niż od zewnętrznych konkurentów.
4. Bo skupiamy się na zdobywaniu inwestorów, a nie klientów
Pitchujemy, biegamy po eventach, pijemy craftowe piwa z funduszami… i zapominamy, że żaden inwestor nie uratuje firmy, której nie chcą klienci.
Jak znaleźć się w tej zwycięskiej dziesiątce?
1. Rozmawiaj z rynkiem częściej niż z zespołem
Każdego dnia zapytaj kogoś z potencjalnych klientów: „Za co byłbyś w stanie zapłacić?”. Nie pytaj „czy to fajne” – pytaj „czy byś to kupił teraz?”.
2. Buduj, testuj, rujnuj i buduj znowu
Nie bój się zniszczyć produktu, jeśli nie działa. Nie przywiązuj się. Zmieniaj, dopasowuj, skracaj drogę do walidacji.
Czas to waluta – spalaj go mądrze.
3. Bądź maniakiem danych, nie opinii
Nie podejmuj decyzji, bo „tak czujesz”. Podejmuj je, bo masz dowód, że coś działa lub nie działa. W startupie intuicja to luksus – dowód to przetrwanie.
4. Zespół to fundament – nie rób go z kartonów
Jeśli ktoś nie potrafi przyjąć krytyki, działać pod presją, myśleć szybko i działać z pokorą – nie nadaje się na wojnę startupową. Może być świetny, ale nie tu, nie teraz.
5. Traktuj finansowanie jak benzynę, nie cel podróży
Dobre pieniądze przychodzą do firm, które już coś zrobiły. Zbuduj wartość zanim zaczniesz ją wyceniać.
Na koniec: psychologia przetrwania
Startup to nie tylko model biznesowy. To wytrzymałość emocjonalna.
Ludzie upadają, bo:
-
Nie radzą sobie z porażką.
-
Porównują się z innymi.
-
Boją się zmieniać kierunek.
-
Szukają potwierdzenia, nie prawdy.
Tymczasem ci, którzy przetrwają, mają jedną wspólną cechę:
Nie są zakochani w swoim ego. Są zakochani w rozwiązywaniu problemów.
Tak – 90% startupów upada. Ale nie dlatego, że świat jest okrutny.
Upadają, bo zbudowano je na złych pytaniach i złudzeniach.
Zwycięska dziesiątka nie ma jednej recepty – ale ma wspólną postawę: sprawdzać, uczyć się, przystosowywać i iść dalej.
I jeszcze jedno:
To, że Twój pierwszy startup nie wypalił – nie znaczy, że Ty przegrałeś.
To znaczy, że masz już przewagę nad tymi, którzy jeszcze nic nie zaczęli.