Aleksandra Fajęcka – mgr. dziennikarstwa i nauk politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, EMBA, DBA Collegium Humanum. Założycielka i prezes Zarządu Grupy Medialnej AFA MEDIA, ADHELLO, międzynarodowy ekspert mobile & digital marketingu, wykładowca w Szkole Głównej Menedżerskiej Collegium Humanum, współzałożycielka Instytutu Mobile Marketingu. Z mediami związana od 2001 roku.
Nazywam się Aleksandra Fajecka, ukończyłam Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Przez lata marzyłam o karierze dziennikarza, tworzeniu reportaży, programów.. Uczelnia zapewniała wysokiej klasy kadrę dydaktyczną, zarówno w zakresie teorii jak i praktyki. Pamiętam sławetne zajęcia z prof. dr hab. Jackiem Sobczakiem, Sędzią Sądu Najwyższego, znawcą prawa prasowego i autorskiego. To dla nas studentów, zawsze był ogromny stres. Bardzo wysokie wymagania, sprawdzanie zapamiętanego materiału i wiedza, którą musieliśmy wykazywać się na każdych zajęciach z Profesorem.
Wykładowca zawsze podkreślał, że prawo prasowe musi być perfekcyjnie znane każdemu dziennikarzowi, co najmniej jak hymn narodowy każdemu Polakowi.
Zajęcia z reportażu natomiast prowadził Mariusz Szczygieł, dziennikarz, reportażysta, pisarz, również absolwent UW, Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Był znany z telewizji, więc zajęcia były dla nas dodatkową przygodą. Wprowadzał nas, zaciekawionych studentów w kulisy swoich reportaży, oceniał prace, często opracowywane tygodniami i uczył w jaki sposób przygotowywać tę jakże trudną formę gatunku dziennikarsko-literackiego.
Prof. dr hab. Jerzy Olędzki, Jerzy Bralczyk, Janusz Osica i wielu innych ogólnopolskiej sławy wykładowców, edukowało i imponowało swoimi kwalifikacjami, doświadczeniem i kompetencją.
Każda z tych wybitnych osób, miała ogromną wiedzę i szacunek do wykonywanego zawodu. Byłam dumna, że dołączam do dziennikarskiej elity, która tak bardzo mi imponowała.
Oczywiście, nie mogę pominąć niezwykle ważnej postaci, promotora mojej pracy magisterskiej, wybitnego medioznawcy, prawnika prof. Macieja Mrozowskiego. Człowiek z ogromną charyzmą, mający wiedzę nie tylko teoretyczną ale również praktyczną, autor wielu książek, publikacji, często prezentujący się w mediach.
Już wtedy w kontekście mojej pracy magisterskiej, debatowaliśmy o rozrywce na wysokim poziomie w zestawieniu z rozrywką dla tak zwanego społeczeństwa masowego. Polemika trwała godzinami. Opracowywałam badania fokusowe, ilościowe, analizowałam treści formatów rozrywkowych. Poprawiałam pracę, mam wrażenie nieskończoną ilość razy i mimo, że opisywane przeze mnie programy, w większości zawierały treści docierające do odbiorcy niewymagającego, to dziennikarstwo śledcze, reportażowe w tych latach było na wysokim poziomie.
Obecnie, mam wrażenie, że to co dzieje się w mediach, obraża Dziennikarzy z prawdziwego zdarzenia. Dziennikarzy, którzy jeszcze piętnaście lat temu uczyli nas, studentów jak opracowywać ciekawy, wiarygodny, rzetelny artykuł, nienaruszający etyki.
Żyjemy w czasach, w których pogoń za pieniądzem to priorytet, wartości to pojęcie względne, słowo pisane, najchętniej w skróconej formie, a skandal i afera to podstawa dnia codziennego, nie tylko w serwisach plotkarskich ale również w teoretycznie opiniotwórczych magazynach.
Serwisy informacyjne, zamiast konkretnie informować o wydarzeniach, prezentują nagłówki, które można nazwać „oknem na ludzkie nieszczęście”. Seks, przemoc, skandale gwiazd i polityków.
Informacje weryfikowane pobieżnie „na szybko”, często niezgodne z prawdą, nazwiska, które nie miały nic wspólnego z tematem, insynuacje, wnioski, które narzucają się czytelnikowi, nie znajdujące potwierdzenia w ustaleniach faktycznych, zgodnych z prawdą, a jednak wykorzystywane. Historie częściowo zmienione na potrzeby skandalu, tak aby wykreować nową rzeczywistość, która ma zwiększyć sprzedaż lub zmienić nastroje polityczne. Czym większy skandal nawet tam gdzie go nie ma, tym szansa na większą sprzedaż, zwłaszcza tygodników drukowanych, które w dobie digitalizacji, powoli odchodzą do lamusa.
Dramat dziennikarstwa XXI wieku.
Co się stało z rzetelnym dziennikarstwem? Sprawdzaniem i publikowaniem faktów, a nie fake newsów? Nie wspomnę już o poprawnej polszczyźnie, wadach wymowy prezenterów telewizyjnych, co jeszcze 15 lat temu nie mogło mieć miejsca, a szkolenia medialne z logopedą to była podstawa na specjalizacji telewizyjnej.
Bardzo żałuję, że dziennikarstwo w dzisiejszych czasach jest tak niezwykle słabe, tym bardziej, że reprezentanci tego zawodu nie robią tego hobbystycznie (przynajmniej w większości, bo takich jeszcze bym zrozumiała) po pracy, a zajmują się tym, w pełnym jej wymiarze.
Oczywiście, nie można generalizować, wśród grupy dziennikarzy, znajdują się też wybitne jednostki, z których moi Wykładowcy sprzed lat byliby dumni. Co ciekawe, część z nich to właśnie koledzy „z ławki”, którzy obecnie reprezentują różne media.
Jednak mam wrażenie, że niestety takie osoby są niedoceniane w czasach komunikacji masowej, która w najbliższym czasie, z tym poziomem dziennikarstwa, powinna zmienić nomenklaturę na komunikację pospolitą, a wręcz prymitywną.
Zainteresowanym, polecam niezwykle ciekawe publikacje. W tym jedna napisana m.in. przez prof. dr hab. Jacka Sobczaka