Inflacja w Stanach Zjednoczonych przekroczyła 6,2 procent, oznacza to, że jest najwyższa w perspektywie ostatnich 30 lat. W ciągu ostatniego miesiąca poziom cen wzrósł tam o 0,9 proc. Tak spektakularny wzrost inflacji, napędza oczywiście oczekiwania dotyczące zaostrzenia przed Fed polityki monetarnej w przyszłym roku, a to umacnia dolara. Wobec euro jest on w tej chwili najsilniejszy od lipca 2020 r.
W Polsce niestety jest podobnie. Ceny produktów skoczyły horrendalnie. Finansiści ostrzegają, że ceny towarów do stycznia 2021 jeszcze bardziej mogą podskoczyć w górę. Wg. badań, część Polaków, już teraz przygotowuje się do świąt, zaopatrując się w produkty spożywcze, prezenty tak aby
Co natomiast jest niezwykle niepokojące? Dolary w Polsce kosztują już blisko 4,05 zł i są najdroższe od maja 2020 r. Frank szwajcarski pierwszy raz od stycznia 2015 roku przekroczył poziomu 4,40 zł, euro jest w okolicach 4,63 zł. Tak więc rynkowe oczekiwanie na podwyżki stóp w USA w 2022 r. może automatycznie zmuszać nas do szybszego podnoszenia stóp w Polsce, aby hamować osłabianie się waluty, ponieważ słabszy złoty może dodatkowo podkręcać nam naszą inflację, przez coraz droższe towary z importu (z ropą i paliwami na czele). Pocieszającym jest jednak fakt, że Komisja Europejska prognozuje jednak, że w strefie euro nastąpi dość szybki spadek inflacji czyli już w 2023 r., a Goldman Sachs wręcz rekomenduje inwestowanie w polskiego złotego w przyszłym roku.
Nawet jeśli aktualnie inflacja jest przerażająco wysoka, to za dwa lata będzie to przeszłość – przekonuje Komisja Europejska. W najnowszym zestawie jej prognoz gospodarczych przewiduje ona, że średnioroczna inflacja w strefie euro spadnie w przyszłym roku do 2,2 proc. a w 2023 do ledwie 1,4 proc. czyli znów będzie wyraźnie poniżej celu inflacyjnego Europejskiego Banku Centralnego.
Jeśli chodzi o tempo wzrostu to zdaniem Komisji Europejskiej w strefie euro sięgnie ono 5 proc. w tym roku i 4,3 proc. w 2022. W Polsce PKB ma rosnąć o 4,9 proc. w tym roku i o 5,2 proc. w przyszłym roku.